Nie rozbieram się. Nie, nie, nie ma mowy! :) Dopóki kreski na termometrze nie zaczną szybować w górę nie wyobrażam sobie żadnego wyginania na mrozie bez okrycia wierzchniego. Kiedy temperatura spada poniżej zera to jest dla mnie okres, w którym zupełnie nie przejmuje się jak wyglądam, co mam na sobie i czy jest feszyn, sreszyn super seksi. Może być nawet sweter lekko zmęczony życiem z przed dekady, rozczłapane emu i 10 par spodni byle by było ciepło :) W akcie desperacji nawet byłabym skłonna założyć białą kołdrę Maison Martin Margiela dla H&M, choć trochę bym się obawiała, żeby chadzając tak po ulicy nie skończyć później w białym kaftanie :)
i na razie niestety muszę Was raczyć jakimiś domowymi zdjęciami:
spodnie, torba- h&m
buty-new look.
"Podziwiam tylko jedno – skalę ogłupienia,
żeby zmienić punkt widzenia, tworzą pseudo wydarzenia."
żeby zmienić punkt widzenia, tworzą pseudo wydarzenia."
xoxo EjBii